Europa Zachodnia już wie, że mainstreamowa polityka przed ekologią nie ucieknie. Stopniowo zaczynają się o tym przekonywać również władze Rosji. Od kilku miesięcy zainteresowanie na całym świecie budzi sprawa lasu w podmoskiewskich Chimkach. Wszystko wskazuje na to, że teraz do obrońców Chimek dołączają obrońcy podstołecznej miejscowości Żukowski. Tym sposobem ruch ekologiczny stał się narzędziem walki z władzą i towarzyszącymi jej patologiami.
Tysiąc hektarów lasu mieszanego; świerk, leszczyna, wiekowe dęby, grzyby, jagody. Jeszcze trzy lata temu pośród drzew wznosiła się mogiła radzieckich lotników, ale pomimo protestów społeczności lokalnej, władze podjęły decyzję o jej likwidacji. Historia konfliktu w Chimkach sięga 2006 roku. Właśnie wtedy zapadła decyzja o wyrębie większości obszarów leśnych i przeprowadzeniu tędy płatnej autostrady łączącej Moskwę z Petersburgiem. Pierwszą pikietę przeciwko decyzji mera Władimira Strielczenki obrońcy przyrody zorganizowali 8 czerwca 2007 roku. Już po dwóch dniach został aresztowany pierwszy z aktywistów. Wraz z nagłaśnianiem sprawy w mediach, wzmagały się represje władz wobec osób zaangażowanych w ochronę lasu. W listopadzie 2008 roku w wyniku napaści i brutalnego pobicia zapadł w śpiączkę redaktor naczelny gazety „Chimkinskaja Prawda” i jeden z przywódców ruchu Michaił Bekietow. W marcu 2009 roku w wyniku ciężkiego pobicia zmarł dziennikarz, jeden z aktywistów ruchu Siergiej Protazanow. Jak ocenia szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa, w niewyjaśnionych okolicznościach śmierć poniosły cztery osoby związane z ruchem broniącym lasu w Chimkach.
Wraz z nasilaniem się protestów sprawa zyskała międzynarodowy rozgłos. Obrońców lasu w obronę wzięły kolejne organizacje pozarządowe, grono artystów i dziennikarzy. Pomimo utrudnień czynionych przez władze, koncert na terenie lasu dał Jurij Szewczuk, sympatyzujący z opozycją lider grupy rockowej DDT. Z prezydentem Miedwiediewem rozmawiał na ten temat Bono, a we wrześniu tego roku, w czasie spotkania Klubu Wałdajskiego m. in. o Chimki pytał rosyjskiego premiera Putina Adam Michnik. Pod koniec sierpnia prezydent Miedwiediew podjął decyzję o wstrzymaniu prac budowlanych i rozpoczęciu konsultacji ze społecznością lokalną i ekspertami.
Sprawa Chimek zmieniła swój charakter. Priorytetem nie jest już obrona lasu, bo ten tak czy inaczej został już w przeważającej większości wycięty. Obecnie protesty skupiają się na żądaniu ukarania winnych pobicia dziennikarzy i opozycyjnych polityków. W ostatnich dwóch tygodniach został napadnięty i brutalnie pobity najpierw ekolog i szef lokalnego oddziału partii „Słuszna Sprawa” Konstantin Fetisow, a następnie dziennikarz „Kommersanta” Oleg Kaszin. Obydwaj ostro krytykowali działania władz w sprawie Chimek.
Swietłana Gannuszkina, szefowa organizacji „Wsparcie obywatelskie” mówi:
W ogóle myślę, że to nie jest problem lasu chimkinskiego. To problem sytuacji kraju. Najważniejszym prawem człowieka jest prawo do życia. Zostało ono naruszone w skrajnej formie. Absolutny brak ochrony! Wszystkie groźby, które nieustannie słyszymy... każdy z nas oswaja się z tym, że jego życie może skończyć się nie na szpitalnym łóżku.
Sprawa Chimek miała swoje znaczenie w procesie odwołania ze stanowiska niezatapialnego do tej pory mera Moskwy, Jurija Łużkowa. Kontrolowana przez Kreml telewizja NTW zapowiedziała już materiał, w którym były gospodarz stolicy będzie oskarżony o wyznaczenie przebiegu autostrady tak, aby zyskała na tym firma jego żony (Elena Baturina, dzięki kontraktom budowlanym zawieranym z władzami Moskwy stała się najbogatszą kobietą w kraju). Ponadto NTW zarzuca Łużkowowi inspirowanie napaści na dziennikarzy i obrońców praw człowieka angażujących się w sprawę lasu.
Śladem Chimek podążają mieszkańcy podmoskiewskiej miejscowości Żukowski. Władze stolicy wyznaczyły już trasę kolejnej autostrady tak, że ma ona przecinać rosnący w pobliżu las Cagowski (nazwa odnosi się do działającego tu Instytutu Aerodynamiki - CAGI). W niedzielę na akcję protestacyjną przeciwko decyzji merostwa przyszło 2000 osób, przede wszystkim mieszkańców. W mityngu wzięli udział również aktywiści Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej i przedstawiciele „Sprawiedliwej Rosji”. Protestujący domagali się dymisji lokalnych władz i zmiany decyzji o przebiegu drogi.Sytuacja w Żukowskim jest nieco inna, niż w Chimkach. Tutaj ideę ochrony lasu i przyznania mu statusu obszaru chronionego popierają radni miejscy pozostający w konflikcie z merem Aleksandrem Bobownikowem. Funkcjonuje tu również szerokie forum ekologiczne, którego członkowie są obwiniani przez władze o ekologiczny ekstremizm. Pomimo konfliktu przygotowania do budowy drogi idą pełną parą.
W zeszłym miesiącu instytut socjologiczny Levada Center przeprowadził badania dotyczące obrony przyrody w stołecznym obwodzie. Zarówno w przypadku Chimek, jak i Żukowskiego, 70% badanych mieszkańców opowiada się za pozostawieniem kompleksów leśnych w nienaruszonym stanie. Pomimo problemów komunikacyjnych, badani uważają, że wycinka drzew pod budowę drogi nie jest satysfakcjonującym rozwiązaniem. Mieszkańcy popierają w zdecydowanej większości budowę obwodnic pozwalających zachować naturalny charakter poszczególnych miejsc. W Chimkach 27% mieszkańców było gotowych popierać obrońców lasu w aktywny sposób, przez uczestniczenie w protestach. W Żukowskim – tylko 16%. Pracownicy Levada Center wiążą różnicę z faktem, iż Chimki otrzymały poparcie artystów, dziennikarzy i organizacji pozarządowych, a las Cagowski (jeszcze?) – nie.
Sprawa obrony rosyjskich lasów jest zwierciadłem, w którym skupiają się najważniejsze rosyjskie problemy: brak dialogu władzy ze społeczeństwem, rozwiązywanie problemów przy pomocy pałki i wszechogarniająca korupcja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz