czwartek, 9 grudnia 2010

Walka z korupcją w parlamencie

Walka z korupcją w Rosji trwa w najlepsze. Tym razem partia rządząca doszła do wniosku, że warto zacząć od głowy czyli od ustawodawcy. W związku z tym szef kremlowskiej administracji Sergiej Naryszkin zapowiedział zwiększenie kontroli parlamentarnej nad dochodami członków Rady Federacji i deputowanych do Dumy Państwowej. W obydwu izbach rosyjskiego parlamentu powstaną komisje mające sprawdzać sygnały o dysonansie między deklarowanymi a faktycznymi dochodami deputowanych.
W wywiadzie dla „Rosyjskiej Gazety” Naryszkin stwierdza:
Komisje będą rozpatrywać skargi dotyczące wiarygodności składanych oświadczeń o stanie majątku deputowanych i senatorów.
Oświadczenia będą składane, tak jak teraz, nie później niż 1 kwietnia danego roku. Obowiązek wynika z funkcjonującego już w Rosji prawa antykorupcyjnego.  
Oświadczenie Naryszkina pojawiło się miesiąc po tym, jak Kreml i Duma państwowa oficjalnie odmówiły sprawdzenia deklaracji kilku członków parlamentu. Domagali się tego aktywiści opozycji pozaparlamentarnej, partii Jabłoko. Według jej przewodniczącego Sergieja Mitrochina obecna sytuacja jest absurdalna: 

Okazuje się, że deputowanych nikt nie może sprawdzać. Po co więc obowiązują ich publiczne deklaracje? Widocznie doszło do nich, że to absurd - mówi.

Pod koniec października członkowie Jabłoka złożyli do spółki z Transparency International wniosek o stwierdzenie zgodność z prawdą oświadczeń majątkowych przewodniczącego Dumy Państwowej Borysa Gryzłowa i kilku deputowanych z partii Komunistycznej i LDPR Władimira Żyrinowskiego. Zarówno władze administracji prezydenta, jak i parlamentu odmówiły wtedy przeprowadzenia procedury „lustracyjnej” powołując się na brak podstaw prawnych. Wyjaśnianie podobnych spraw będzie możliwe dopiero po zmianie Ustawy o Statusie członka Rady Federacji i deputowanego Dumy Państwowej. Odpowiedni projekt wniesiono w zeszłym tygodniu. 

Okazuje się, że nawet pozaparlamentarna opozycja, jaką jest Jabłoko, może wpływać na działania władz. Fajnie, choć szkoda, że plus będzie zapisany na konto partii rządzącej, a nie faktycznych inicjatorów zmiany.

środa, 8 grudnia 2010

Wolność słowa. Rosjanie są dobrej myśli, NGOsy nieco mniej.



Instytut Levada Center zapytał Rosjan o ich opinie na temat stanu rosyjskiego dziennikarstwa i pozycji ludzi pióra w kraju. Spróbowano również określić stan świadomości Rosjan na temat powtarzających się napaści na dziennikarzy. Wyniki poniżej.

Na ile dzisiejsza prasa i dziennikarstwo są wolne?

Niedostatecznie wolne
27
Dostatecznie wolne
51
Zbyt wolne
12
Trudno powiedzieć
9

Który pogląd odnośnie wolności słowa jest Panu/Pani najbliższy?

Władze Rosji nastają na wolność słowa i ograniczają wolność mediów
25
Władze Rosji w ogóle nie zagrażają wolności słowa i nie ograniczają wolności mediów
56
Trudno powiedzieć
19
Media w Rosji ogólnie są niezależne, czy pozostają pod kontrolą władzy lub wielkiego biznesu?
Niezależne
24
Pod kontrolą władz
27
Pod kontrolą wielkiego biznesu
18
Częściowo pod kontrolą wielkiego biznesu, częściowo pod kontrolą  władz
21
Trudno powiedzieć
11
Środki masowego przekazu w Rosji ogólnie obiektywnie informują obywateli o wydarzeniach zachodzących w kraju i na świecie, czy narzędziem propagandy i manipulacji opinią publiczną?
Obiektywnie informują obywateli o wydarzeniach zachodzących w kraju i na świecie
29
Pozostają narzędziem propagandy i manipulacji opinią publiczną
52
Trudno powiedzieć
19
Krytyka władz w środkach masowego przekazu jest korzystna czy niekorzystna dla spraw kraju?
Zupełnie korzystna
10
Raczej korzystna
49
Raczej niekorzystna
12
Zupełnie niekorzystna
2
Trudno powiedzieć

Zwiększenie państwowej kontroli nad środkami masowego przekazu byłoby ogólnie na korzyść, czy niekorzyść spraw kraju?
Na korzyść
23
Na niekorzyść
25
Ani na korzyść, ani na niekorzyść
39
Trudno powiedzieć
14
Śledzi Pan/Pani sprawy napaści na dziennikarzy?
Bardzo dokładnie
5
Raczej dokładnie
23
Bez szczególnej uwagi
42
Zupełnie nie śledzę
19
Niczego o tym nie słyszałem/słyszałam 
7
Trudno powiedzieć
4
Kto Pana/Pani zdaniem stoi często za takimi napadami?
Skorumpowane władze, urzędnicy różnego szczebla
34
Duży biznes
39
Grupy przestępcze
38
Nikt nie stoi, to zwykłe incydenty, chuligańskie wybryki
8
Trudno powiedzieć
13

Względnie dobrych ocen stanu wolności prasy i wolności słowa nie potwierdzają międzynarodowe organizacje pozarządowe. Reporterzy Bez Granic, organizacja która corocznie przygotowuje publikację Press Freedom Index, umieściła Rosję na 140 miejscu (na 178 notowanych krajów) pod względem stanu wolności prasy. W zeszłym roku amerykański Freedom House w swoim rankingu wolności słowa sklasyfikował Rosję na 174 miejscu na 195 monitorowanych państw.

Orędzie Miedwiediewa. Słabe.

Jak co roku prezydent Rosji wygłosił orędzie do Zgromadzenia Federacji. Termin wystąpienia był kilkakrotnie przekładany, co oczywiście musiało wzbudzić spekulacje. Co też może powiedzieć, dlaczego jeszcze nie teraz, dlaczego dopiero za kilka dni? W końcu się udało, ale petardy nie było. Miedwiediew wypadł słabo.


26 milionów dzieci i młodych ludzi żyjących w naszym kraju powinno rozwijać się, rosnąć w zdrowiu i szczęściu, stać się jego godnymi obywatelami. To dla nas wszystkich zadanie numer jeden. Społeczeństwo, w którym rzeczywiście chroni się prawa dziecka i szanuje się jego godność osobistą jest nie tylko lepsze i bardziej humanitarne. Te społeczeństwa najszybciej i najlepiej się rozwijają, mają wyraźne i przewidywalne perspektywy. Uważam, że jest nam absolutnie konieczna efektywna polityka państwowa wobec dzieci. Dlatego w moim orędziu poświęcę jej najwięcej uwagi.

I faktycznie poświęcił. Prezydent zachęcał swoich rodaków do decydowania się na potomstwo, obiecał działki budowlane tym rodzinom, które będą miały trzecie dziecko, zapowiedział rozwój systemu zasiłków, pomocy socjalnej itd.

W istocie problem spadku liczby ludności w Rosji jest naglący i w przyszłości może zagrozić pozycji państwa. Wedle symulacji przeprowadzonej przez ONZ populacja Rosjan będzie spadała w tempie 5-6 milionów w ciągu dekady, a w 2050 roku może osiągnąć 116 milionów (z obecnych 140).

Problemy demograficzne są jednym z największych problemów, w dalszej perspektywie pewnie największym. Nie one jednak wzbudzają obecnie najbardziej intensywne emocje.

W marcu 2012 roku upływa pierwsza kadencja Dmitrija Miedwiediewa. Wedle powszechnej opinii obserwatorów orędzie mogło być silnym akcentem rozpoczynającym kampanię przed kolejnymi wyborami prezydenckimi. Wedle równie powszechnej opinii takim się nie stało. A co więcej, jest kolejnym argumentem na rzecz tezy, że Miedwiediew wciąż jest postacią numer dwa w hierarchii dzisiejszej Rosji. W dodatku panujący status quo w pełni zaakceptował i nie ma ochoty walczyć z Putinem o zwiększenie swojej strefy wpływów.

Instytut Socjologiczny Levada Center zapytał dwa tygodnie temu Rosjan, jakie ich zdaniem są relacje w tandemie Putin-Miedwiediew. Wynik był jednoznaczny:
40% - Putin zachował po wyborach z 2008 roku pełnię władzy.
44% - Putin zachował po wyborach z 2008 roku większość swoich wpływów.

niedziela, 28 listopada 2010

Wyroki za pobicia dziennikarzy będą surowsze

Za brutalną napaść na dziennikarza będzie można pójść do więzienia na 6 – 15 lat, wynika z projektu ustawy deputowanych z partii Jedna Rosja. Parlamentarzyści chcą zmienić 144. artykuł kodeksu karnego, który odnosi się do utrudniania i uniemożliwiania dziennikarzom wykonywania zawodu.
Inicjatywa deputowanych jest rezultatem napaści na dziennikarza tygodnika „Kommiersant” Olega Kaszina. Na początku listopada tego roku Kaszin został brutalnie pobity przez nieznanych sprawców, w wyniku czego zapadł w kilkudniową śpiączkę. Obrażenia piszącego m. in. o sprawie lasu w podmoskiewskich Chimkach dziennikarza wskazywały na motywację związaną z jego działalnością zawodową. Jak wskazywali obrońcy praw człowieka i koledzy po piórze, połamano mu palce, żeby nie mógł pisać, złamano szczękę, żeby nie mógł mówić.


Napaść wywołała ostrą reakcję zarówno rosyjskiego społeczeństwa, obrońców praw człowieka, jak i polityków, zarówno w Rosji, jak i z zagranicy. W Rosji zorganizowano serię manifestacji przeciw powtarzającym się przypadkom napaści na dziennikarzy, a prezydent Dmitrij Miedwiediew zapowiedział szybkie ukaranie sprawców. Powtarzające się napaści na dziennikarzy skrytykował m.in. przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek.
Nestorka rosyjskiego ruchu praw człowieka, szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa w rozmowie z Wacławem Radziwinowiczem (12.08.2009, Wyborcza.pl) stwierdza: Na Białorusi ginęli tylko ci, których kazał usunąć Bat'ka [prezydent Aleksander Łukaszenka]. A u nas giną ci, którzy ośmielą się wejść w drogę byle miejscowemu kacykowi.

Inicjatywa deputowanych została przez samych dziennikarzy przyjęta z mieszanymi uczuciami. „Tutaj chodzi o zdrowie dziennikarzy: powinniśmy dobrze widzieć i słyszeć, żeby opowiadać społeczeństwu o tym co się w rzeczywistości dzieje i żeby chronić jego interesy” – mówi w wywiadzie dla Interfaxu Wsiewołod Bogdanow, przewodniczący Związku Dziennikarzy Rosji. Innego zdania odnośnie metod walki z agresją wobec dziennikarzy jest Aleksandr Artemiew, któremu 31 maja tego roku po zatrzymaniu na opozycyjnej manifestacji i odwiezieniu na posterunek milicjanci złamali rękę. „Surowość rosyjskiego prawa jest rekompensowana przez fakt, że nie jest ono egzekwowane – ten banalny wniosek wydaje się prawidłowy, przecież praktycznie ani jedno z głośnych przestępstw w stosunku do dziennikarzy nie zostało wyjaśnione – mówi Artiemiew – I nierozsądnym jest myśleć, że człowiek, który przypuśćmy otrzymał polecenie zabicia dziennikarza, wycofa się ze względu na to, że grozi mu wyrok przykładowo nie 10 ale 15 lat.

Nie ulega wątpliwości, że sytuacja użycia przemocy w życiu publicznym wymknęła się Kremlowi spod kontroli, a podjęte działania wydają się doraźne i chaotyczne. Większość niezależnych obserwatorów nie ma wątpliwości, że na poziom bezpieczeństwa rosyjskich dziennikarzy może znacząco wpłynąć tylko wyjaśnienie najbardziej bulwersujących przypadków zabójstw. Bez ukarania winnych śmierci Anny Politkowkiej, Natalii Estemirowej, czy Anastazji Baburowej nie ma co myśleć o poprawie sytuacji.

czwartek, 25 listopada 2010

Czy będą nowe rosyjskie bazy?

Prezydent Dmitrij Miedwiediew oświadczył podczas spotkania z dowódcami poszczególnych rodzajów sił zbrojnych rosyjskiej armii, że władze rozważają budowę nowych baz wojskowych za granicą.

Jak rozumiecie, baz na terytorium innych państw nie buduje się na podstawie decyzji prezydenta Federacji Rosyjskiej. Dlatego konieczne jest prowadzenie złożonej polityczno-dyplomatycznej pracy, żeby chcieli nas widzieć i rozpatrywali to jako element wzmocnienia własnego wizerunku i bezpieczeństwa – powiedział Miedwiediew.

Rozmówcy prezydenta wskazywali na brak infrastruktury i zabezpieczenia technicznego rosyjskiej floty. Obecnie na obszarze oceanów Spokojnego i Indyjskiego nie ma ani jednej bazy zaopatrzeniowej dla rosyjskich jednostek. Miedwiediew dał do zrozumienia, że prace nad zmianą tej sytuacji toczą się, jednak nie podał szczegółów.

Nie będę przed wami ukrywał, że są pewne pomysły w tej kwestii, ale ze zrozumiałych powodów nie będę o nich mówił głośno – powiedział – Myślę, że stworzenie takich baz jest możliwe. 

Warto zauważyć, że od dłuższego czasu okresowo pojawiają się spekulacje na temat powstania rosyjskiej bazy wojskowej na terytorium Wenezueli. Współpraca wojskowa obydwu państw rozwija się systematycznie od szeregu lat.

Kalendarium ważniejszych wydarzeń z relacji rosyjsko-wenezuelskich:

- 14 maja 2001 roku ministrowie obrony obydwu krajów podpisali umowę o współpracy wojskowo-technicznej. 

- 26 listopada 2004 roku w czasie wizyty Hugo Chaveza w Moskwie zostały podpisane dwa kontrakty; pierwszy – na dostawę 40 helikopterów wojskowych Mi-35 (500 mln USD), drugi – 100 tys. karabinów Kałasznikow AK – 103 (54 mln USD).

- W latach 2005-07 zostało podpisanych 12 kontraktów na łączną kwotę 2-4 mld USD. Caracas kupiło m.in. 24 myśliwce Su-30, 50 śmigłowców Mi-17B, Mi-35M, Mi-26T i 12 systemów rakietowych.

-Od 10 do 19 września 2008 roku na terytorium Wenezueli przebywały dwa bombowce strategiczne Tu-160. Było to pierwsze od zakończenia zimnej wojny naruszenie przez wojska rosyjskie tradycyjnej strefy wpływów USA. 

-1 grudnia na wodach terytorialnych Wenezueli odbyły się wspólne manewry wojskowe z udziałem czterech rosyjskich okrętów i tysiącem żołnierzy. 

-We wrześniu 2009 roku w czasie wizyty Hugo Chaveza w Moskwie, Wenezuela otrzymała kredyt w wysokości 2,2 mld USD na zakup rosyjskiej broni.  

wtorek, 23 listopada 2010

Unia Europejska zakazuje wjazdu siłowikom

Komisja Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego zaproponowała wprowadzenie sankcji wizowych i finansowych wobec rosyjskich urzędników podejrzewanych o przyczynienie się do śmierci prawnika  Funduszu Hermitage Capital, Sergieja Magnickiego. Za przyjęciem rezolucji opowiedzieli się wszyscy spośród pięćdziesięciu członków Komisji. Następny krok należy teraz do władz ustawodawczych poszczególnych krajów członkowskich UE. Jeżeli dokument zostanie ratyfikowany przez wszystkie europejskie parlamenty, sześćdziesięciu osobom z tzw. listy Cardina (senator USA, który przygotował listę podejrzewanych o udział w zabójstwie) zostanie zakazany wjazd na terytorium UE, a ich środki finansowe w europejskich bankach zostaną zamrożone. Na liście figurują m.in. szef komitetu śledczego MSW i zastępca prokuratora generalnego Rosji. Inicjatywa Parlamentu Europejskiego jest analogiczna wobec tych, które zostały podjęte przez USA i Kanadę. Wcześniej możliwość wprowadzenia sankcji na własną rękę rozważała  również Polska i Wielka Brytania.



A tak w wywiadzie dla „Radia Swaboda” sprawę Magnickiego skomentował Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek:

Podniosłem sprawę Sergieja Magnickiego w czasie półtoragodzinnego spotkania z prezydentem Miedwiediewem w Moskwie, jak również sprawę kilku innych, na razie niewyjaśnionych zabójstw – dziennikarek Anny Politkowskiej i Natalii Estemirowej. Odbyliśmy bardzo otwartą rozmowę podczas której mówiłem o stanie praw człowieka w Rosji i wyraziłem swój niepokój. Śmierć Sergieja Magnickiego wzbudza w nas głęboki żal. Ten młody człowiek, z naszego punktu widzenia walczył z korupcją. Ważne, żeby zostało przeprowadzone dogłębne i wzbudzające zaufanie śledztwo włącznie z tym, aby odpowiedzialni za jego śmierć zostali doprowadzeni przed oblicze sprawiedliwości.

W wywiadzie Buzek zauważył również pozytywne sygnały. Wymienił m.in. zapewnienia prezydenta Miedwiediewa o szybkim wyjaśnieniu sprawy pobicia dziennikarza Olega Kaszina. To jego zdaniem daje szansę na poprawę sytuacji w przyszłości.

Lobbowanie na rzecz sankcji dla kolejnych urzędników łamiących prawa człowieka zapowiedziała  ostatnio rosyjska opozycja.

niedziela, 21 listopada 2010

Rosyjska opozycja zwiera szeregi

Członkowie koalicji „Za Rosję bez samowoli i korupcji” zadecydowali o wystawieniu wspólnego kandydata w wyborach prezydenckich, które odbędą się w 2012 roku. W skład koalicji wchodzą główne opozycyjne siły w kraju:

-Rosyjski Sojusz Ludowo-Demokratyczny. Partia założona przez byłego premiera Michaiła Kasjanowa (2000-2004).
-Solidarność. Zrzeszenie mniejszych środowisk m.in. części byłych członków Sojuszu Sił Prawicowych, liberalnej partii Jabłoko oraz środowisk obrońców praw człowieka. Na czele Solidarności stoją Garri Kasparow oraz Borys Niemcow.
-Republikańska Partia Rosji. Liberalna partia, której przewodniczącym jest Władimir Ryżkow.
-Demokratyczny Wybór. Powstała w lutym 2010 roku partia z przewodniczącym Władimirem Miłowem na czele.

Wspólny kandydat w wyborach prezydenckich ma być wybrany na zjeździe w czerwcu 2011 roku. Borys Niemcow pokreślił, że to pierwszy raz od dwudziestu lat, kiedy demokraci postanowili wyznaczyć wspólnego kandydata. Równocześnie zapowiedzieli powstanie nowej demokratycznej „Partii Wolności Narodowej”.

Przedstawiciele koalicji oświadczyli również, że wkrótce zostanie utworzona „lista osób tłamszących rosyjską demokrację”. Mają się na niej znaleźć między innymi prokuratorzy prowadzący sprawę Michaiła Chodorkowskiego i urzędnicy zaangażowane w fałszowanie wyborów. Przedstawiciele koalicji mają lobbować za granicą na rzecz zakazu wjazdu umieszczonych na liście osób do USA i Unii Europejskiej.

Pierwsze kroki w tym kierunku uczynił już Borys Niemcow. W zeszłym tygodniu występując w amerykańskim Kongresie wezwał do poszerzenia tzw. „Listy Magnickiego” o zastępcę szefa prezydenckiej administracji Władysława Surkowa.

Lista Magnickiego to spis 60 osób (sędziów i pracowników resortów siłowych), którym władze amerykańskie odmawiają prawa wjazdu na terytorium USA ze względu na doprowadzenie do śmierci Siergieja Magnickiego, rosyjskiego prawnika zatrudnionego w amerykańskim konsorcjum Hermitage Capital Management.

Uważam, że Surkow powinien być pierwszy, któremu należy  uniemożliwić wyjazd na Zachód. Bezpośrednio on jest odpowiedzialny za wprowadzenie w kraju cenzury, on odpowiada za to, że wybory w Rosji są absolutną farsa, on stworzył a potem finansował ekstremistyczne kremlowskie organizacje młodzieżowe, które organizują w centrum Moskwy marsze nienawiści, a opozycjonistów i obrońców praw człowieka przedstawiają jako nazistowskich przestępców – powiedział w Kongresie Niemcow. 




Po powrocie do Rosji, Niemcow został napadnięty na lotnisku przez trzech niezidentyfikowanych mężczyzn. Jego zdaniem byli to aktywiści młodzieżówki „Nasi”.

Więcej o sprawie Magnickiego na portalu TVN24

środa, 17 listopada 2010

Sztuka czy wandalizm? Grupa artystyczna "Wojna"

Decyzją sądu w Petersburgu, członek grupy artystycznej „Wojna” Leonid Nikołajew, uczestnik akcji „Przewrót pałacowy” został aresztowany na 2 miesiące. Dwójka członków grupy (oprócz Nikołajewa również Oleg Worotnikow) została zatrzymana w Moskwie 16 listopada.

Grupa znana jest z ostrych performanceów, między innymi orgii w moskiewskim muzeum przyrodniczym albo umieszczeniu wizerunku ogromnego fallusa na jednym z petersburskich mostów.  



16 września przed Pałacem Michajłowskim, gdzie został zabity przez spiskowców car Paweł I, członkowie „Wojny” w ramach akcji „Przewrót pałacowy” przewrócili milicyjny samochód i zamknęli grupę milicjantów w budynku, zakładając na drzwiach zapięcia rowerowe. Artyści ukrywali się przez dwa miesiące w „podziemiu”. Równocześnie wielokrotnie dzwonili do poszukujących ich pracowników petersburskiego oddziału MSW, rozmowy nagrywali, a następnie umieszczali w internecie. 

Sztuka czy wandalizm?


„Radio Swaboda” zapytało o opinię kulturoznawców:

Andriej Jerofiejew:

W Rosji bardzo często sztuka jest równoznaczna z chuligaństwem, czyli przekroczeniem norm ustanowionych przez prawo. Jest związana z ograniczeniem wolności innych, albo aktami wandalizmu, w których uczestniczy grupa „Wojna”. Artyści również podlegają ogólnym normom, więc mamy tu do czynienia i z jednym i z drugim. Oczywiście byłoby dobrze, żeby sądzili ich w sądzie administracyjnym, a nie karnym. Byłoby dobrze, żeby sąd wykazał się zrozumieniem, że chodzi tu o jakiś akt symboliczny, a nie o zwykły wandalizm, niszczenie samo w sobie. Uważam, że dla artystów powinny być wyjątki – takie, które przysługują na przykład politykom. Przecież politykom odpuszcza się niektóre postępki, które naruszają prawo.

Dawid Riff:

Uważam, że to akt współczesnej sztuki, akcjonizmu: ten rodzaj sztuki był bardzo popularny w Rosji w latach 90-tych, ale obecnie reprezentuje go tylko grupa „Wojna”. To nie znaczy jednak, że moim zdaniem nie powinni (oni, albo inni artyści) odpowiadać przed sądem. Wręcz przeciwnie, jeśli zaczniemy mówić, że artyści nie powinni być sądzeni za tą, czy inną akcję, to pozbawimy sztukę potencjału politycznego.

Do grupy "Wojna" należy obecnie koło sześćdziesięciu osób, wśród nich są studenci, dziennikarze, poeci i filolodzy.

Artykuł o grupie "wojna" z "Przekroju".


„Wojna” cd..

Dwóm zatrzymanym 16 listopada aktywistom grupy artystycznej „Wojna” przedstawiono zarzuty. Grozi im 5 lat więzienia w związku z zarzutami z artykułu 213. Kodeksu Karnego Federacji Rosyjskiej o czyny chuligańskie.

Obecnie Aleksiej Plucer – Sarno, filolog nazywany ideologiem grupy „Wojna” próbuje zorganizować kampanię społeczną wspierającą Leonida Nikolajewa i Olega Worotnikowa. Nie ma jednak wielkich złudzeń.

Szczerze mówiąc na nikogo nie liczymy dlatego że mamy smutne doświadczenia. Cała grupa ludzi zdolnych do protestu siedzi w rosyjskich więzieniach i obozach. Ludzie, którzy niczego nie zrobili siedzą i za nich nikt się nie bije – mówi.

wtorek, 16 listopada 2010

Czy będzie zmiana podziału terytorialnego Rosji?

Rosyjska prasa donosi o planach radykalnych zmian podziału terytorialnego kraju. Prace na ten temat mają toczyć się w pałacu prezydenckim, a Dmitrij Miedwiediew może poruszyć ten temat w corocznym orędziu do Zgromadzenia Federalnego.

Obecnie Federacja Rosyjska składa się z osiemdziesięciu trzech podmiotów o niejednolitym statusie. W skład państwa wchodzi 46 obwodów, 21 republik, 9 krajów, 4 okręgi autonomiczne, 1 obwód autonomiczny oraz dwa wydzielone miasta: Moskwa i Petersburg. Zamiast obecnie funkcjonującego podziału miałoby powstać dwadzieścia aglomeracji z ponad milionem mieszkańców każda. Według ekspertów pomysł oparcia administracji na megalopolis może być jednym z priorytetowych punktów programu w kampanii prezydenckiej Miedwiediewa w 2012 roku.

W posiadaniu dziennikarzy „Wiedomosti” znalazł się przygotowany dla prezydenta dokument, w którym opisano pomysł nowego podziału Rosji. W dokumencie stwierdzono, że 90% rosyjskich miast nie ma perspektyw na rozwój gospodarczy, dlatego środki powinny być przekazywane do dużych ośrodków. Służba prasowa prezydenta na razie nie potwierdza, ale też nie zaprzecza opisywanym planom. Orędzie prezydenta do Zgromadzenia Federalnego zaplanowano na 22 listopada.

Sprawę skomentował dla portalu „Radia Swaboda” dyrektor Międzynarodowego Instytutu Ekspertyz Politycznych Ewgenij Minczenko:
Już wiadomo, że obecny podział terytorialny nie odzwierciedla rzeczywistości. Dzisiaj funkcjonuje przykładowo wielka Moskwa, która wchłania Podmoskowie. To jedyny rynek transportowy i rynek miejsc pracy. Jednak dopóki nie ma jednego centrum koordynacyjnego, zderzamy się z różnymi problemami. Analogiczne sytuacje nawarstwiają się praktycznie w każdym milionowym mieście. Jest więc pewna logika administracyjna w utworzeniu aglomeracji. Jest również  logika polityczna. Przecież to [plan] zwiększenie kontroli nad samorządem. Tak więc w tym momencie funkcjonują trzy logiki: administracyjna, polityczno-koniunkturalna i polityczno-piarowska.



Jednym z najbardziej aktualnych problemów Rosji jest spadek liczby ludności. W symulacji przygotowanej przez ONZ przewiduje się, że populacja będzie spadała w tempie 5-6 milionów mieszkańców na dekadę. Z obecnych 140 milionów ma się zmniejszyć do niespełna 129 milionów w 2030 roku i 116 milionów w 2050 roku. Równocześnie następuje znaczny wzrost liczby mieszkańców poszczególnych rejonów, zwłaszcza Moskwy oraz obszarów z przewagą ludności muzułmańskiej. Sytuacja ta może doprowadzić w bliskiej przyszłości do wyludnienia poszczególnych regionów Federacji.

12 lat więzienia dla byłego mera Tomska

Były mer Tomska  64-letni Aleksander Makarow został skazany na 12 lat więzienia w obozie o zaostrzonym rygorze, grzywnę miliona rubli i konfiskatę majątku osiągniętego na drodze przestępstwa, w sumie około 60 milionów rubli (około 6 mln złotych). Makarow został oskarżony o przekroczenie kompetencji i korupcję, łącznie postawiono mu siedem zarzutów. Wyrok wydała ława przysięgłych.

Oprócz Makarowa, została skazana również jego krewna, pułkownik milicji Nina Egorienkowa. Otrzymała wyrok 7,5 roku więzienia i grzywnę. Tym sposobem sąd niemal zupełnie zrealizował żądanie prokuratury. Oskarżyciel domagał się 14 lat dla Makarowa i 8,5 roku dla Egorienkowej.

Adwokat Makarowa nie ukrywał zdziwienia wysokością wyroku. Dziennikarzom oświadczył:
Będziemy odwoływać się od wyroku ze względu na to, że popełniono liczne proceduralne i procesowe błędy, które doprowadziły do nierówności dwóch stron i niepełnej realizacji prawa do obrony.



Makarow sprawował urząd mera Tomska od 1996 roku. W grudniu 2006 roku został zatrzymany. Do aresztu odwieziono go prosto z budynku merostwa. W kwietniu 2009 roku, po wyroku Trybunału w Strasburgu, został wypuszczony z aresztu za kaucją 4 milionów rubli. Trybunał nakazał również wypłacić 8 tysięcy euro zadośćuczynienia za straty moralne wynikające z bezprawnego osadzenia w areszcie. Wiosną tego roku sąd zmienił środek zapobiegawczy na areszt domowy. Jako przyczynę podano systematyczne łamanie regulaminu posiedzenia sądowego i ustanowionego sądownie zakazu przekazywania mediom informacji dotyczących przebiegu posiedzeń.

Makarow twierdzi, że jego sprawa ma charakter polityczny i wynika z konfliktu z przewodniczącym lokalnego parlamentu oraz gubernatorem Okręgu Tomskiego.

poniedziałek, 15 listopada 2010

Prezentacja filmu o Anastazji Baburowej odwołana

 Wczoraj w Moskwie rozpoczął się festiwal filmowy „Zawód reporter”. W ciągu pięciu dni ma być zaprezentowanych 60 obrazów.

Jednym z punktów programu miała być prezentacja filmu poświęconego zamordowanej dziennikarce Nowej Gazety Anastazji Baburowej. Obraz „Love Me, please!” miał być pokazany również w grudniu na festiwalu „Stalker”. Obydwie prezentacje zostały odwołane.

Zmiana programu związana jest z wydarzeniami z 9 listopada, kiedy to grupa studentów Uniwersytetu Państwowego w Nowosybirsku, którzy zebrali się na projekcji ww. filmu. została zaatakowana przez nieznanych sprawców. Jedna osoba została ranna.

Dyrektor festiwalu Igor Stepanow powiedział:
Podjęliśmy decyzję, że nie będziemy ryzykować życiem i zdrowiem ludzi. Film będzie pokazany członkom jury, a wszystkim tym, którzy będą zainteresowani, dostarczymy go na DVD. Jednak publiczny pokaz postanowiliśmy odwołać i nie ryzykować. Naszą czujność wzbudza to, co się wydarzyło [w Nowosybirsku]. Nie było tu żadnej presji.  



Anastazja Baburowa była dziennikarką Izwiesti, potem Nowej Gazety. Działała społecznie m.in. w organizacjach ekologicznych i anarchistycznych. W pracy dziennikarskiej opisywała przede wszystkim działalność rosyjskich ruchów neonazistowskich i faszystowskich. 19 stycznia 2009 roku została zamordowana przez nieznanego sprawcę. Razem z nią zginął znany adwokat i obrońca praw człowieka Stanisław Markiełow. Anastazja Baburowa była czwartym dziennikarzem Nowej Gazety, który zginął z rąk nieznanych sprawców.

Do Chimek dołącza Żukowski. Jak ekologia wpływa na rosyjską politykę?

Europa Zachodnia już wie, że mainstreamowa polityka przed ekologią nie ucieknie. Stopniowo zaczynają się o tym przekonywać również władze Rosji. Od kilku miesięcy zainteresowanie na całym świecie budzi sprawa lasu w podmoskiewskich Chimkach. Wszystko wskazuje na to, że teraz do obrońców Chimek dołączają obrońcy podstołecznej miejscowości Żukowski. Tym sposobem ruch ekologiczny stał się narzędziem walki z władzą i towarzyszącymi jej patologiami.


Tysiąc hektarów lasu mieszanego; świerk, leszczyna, wiekowe dęby, grzyby, jagody. Jeszcze trzy lata temu pośród drzew wznosiła się mogiła radzieckich lotników, ale pomimo protestów społeczności lokalnej, władze podjęły decyzję o jej likwidacji. Historia konfliktu w Chimkach sięga 2006 roku. Właśnie wtedy zapadła decyzja o wyrębie większości obszarów leśnych i przeprowadzeniu tędy płatnej autostrady łączącej Moskwę z Petersburgiem. Pierwszą pikietę przeciwko decyzji mera Władimira Strielczenki obrońcy przyrody zorganizowali 8 czerwca 2007 roku. Już po dwóch dniach został aresztowany pierwszy z aktywistów. Wraz z nagłaśnianiem sprawy w mediach, wzmagały się represje władz wobec osób zaangażowanych w ochronę lasu. W listopadzie 2008 roku w wyniku napaści i brutalnego pobicia zapadł w śpiączkę redaktor naczelny gazety „Chimkinskaja Prawda” i jeden z przywódców ruchu Michaił Bekietow. W marcu 2009 roku w wyniku ciężkiego pobicia zmarł dziennikarz, jeden z aktywistów ruchu Siergiej Protazanow. Jak ocenia szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa, w niewyjaśnionych okolicznościach śmierć poniosły cztery osoby związane z ruchem broniącym lasu w Chimkach. 

Wraz z nasilaniem się protestów sprawa zyskała międzynarodowy rozgłos. Obrońców lasu w obronę wzięły kolejne organizacje pozarządowe, grono artystów i dziennikarzy. Pomimo utrudnień czynionych przez władze, koncert na terenie lasu dał Jurij Szewczuk, sympatyzujący z opozycją lider grupy rockowej DDT. Z prezydentem Miedwiediewem rozmawiał na ten temat Bono, a we wrześniu tego roku, w czasie spotkania Klubu Wałdajskiego m. in. o Chimki pytał rosyjskiego premiera Putina Adam Michnik. Pod koniec sierpnia prezydent Miedwiediew podjął decyzję o wstrzymaniu prac budowlanych i rozpoczęciu konsultacji ze społecznością lokalną i ekspertami.


Sprawa Chimek zmieniła swój charakter. Priorytetem nie jest już obrona lasu, bo ten tak czy inaczej został już w przeważającej większości wycięty. Obecnie protesty skupiają się na żądaniu ukarania winnych pobicia dziennikarzy i opozycyjnych polityków. W ostatnich dwóch tygodniach został napadnięty i brutalnie pobity najpierw ekolog i szef lokalnego oddziału partii „Słuszna Sprawa” Konstantin Fetisow, a następnie dziennikarz „Kommersanta” Oleg Kaszin. Obydwaj ostro krytykowali działania władz w sprawie Chimek.
Swietłana Gannuszkina, szefowa organizacji „Wsparcie obywatelskie” mówi:

W ogóle myślę, że to nie jest problem lasu chimkinskiego. To problem sytuacji kraju. Najważniejszym prawem człowieka jest prawo do życia. Zostało ono naruszone w skrajnej formie. Absolutny brak ochrony! Wszystkie groźby, które nieustannie słyszymy... każdy z nas oswaja się z tym, że jego życie może skończyć się nie na szpitalnym łóżku. 

Sprawa Chimek miała swoje znaczenie w procesie odwołania ze stanowiska niezatapialnego do tej pory mera Moskwy, Jurija Łużkowa. Kontrolowana przez Kreml telewizja NTW zapowiedziała już materiał, w którym były gospodarz stolicy będzie oskarżony o wyznaczenie przebiegu autostrady tak, aby zyskała na tym firma jego żony (Elena Baturina, dzięki kontraktom budowlanym zawieranym z władzami Moskwy stała się najbogatszą kobietą w kraju). Ponadto NTW zarzuca Łużkowowi inspirowanie napaści na dziennikarzy i obrońców praw człowieka angażujących się w sprawę lasu.

Śladem Chimek podążają mieszkańcy podmoskiewskiej miejscowości Żukowski. Władze stolicy wyznaczyły już trasę kolejnej autostrady tak, że ma ona przecinać rosnący w pobliżu las Cagowski (nazwa odnosi się do działającego tu Instytutu Aerodynamiki - CAGI). W niedzielę na akcję protestacyjną przeciwko decyzji merostwa przyszło 2000 osób, przede wszystkim mieszkańców. W mityngu wzięli udział również aktywiści Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej i przedstawiciele „Sprawiedliwej Rosji”. Protestujący domagali się dymisji lokalnych władz i zmiany decyzji o przebiegu drogi.Sytuacja w Żukowskim jest nieco inna, niż w Chimkach. Tutaj ideę ochrony lasu i przyznania mu statusu obszaru chronionego popierają radni miejscy pozostający w konflikcie z merem Aleksandrem Bobownikowem. Funkcjonuje tu również szerokie forum ekologiczne, którego członkowie są obwiniani przez władze o ekologiczny ekstremizm. Pomimo konfliktu przygotowania do budowy drogi idą pełną parą.

W zeszłym miesiącu instytut socjologiczny Levada Center przeprowadził badania dotyczące obrony przyrody w stołecznym obwodzie. Zarówno w przypadku Chimek, jak i Żukowskiego, 70% badanych mieszkańców opowiada się za pozostawieniem kompleksów leśnych w nienaruszonym stanie. Pomimo problemów komunikacyjnych, badani uważają, że wycinka drzew pod budowę drogi nie jest satysfakcjonującym rozwiązaniem. Mieszkańcy popierają w zdecydowanej większości budowę obwodnic pozwalających zachować naturalny charakter poszczególnych miejsc. W Chimkach 27% mieszkańców było gotowych popierać obrońców lasu w aktywny sposób, przez uczestniczenie w protestach. W Żukowskim – tylko 16%. Pracownicy Levada Center wiążą różnicę z faktem, iż Chimki otrzymały poparcie artystów, dziennikarzy i organizacji pozarządowych, a las Cagowski (jeszcze?) – nie.

Sprawa obrony rosyjskich lasów jest zwierciadłem, w którym skupiają się najważniejsze rosyjskie problemy: brak dialogu władzy ze społeczeństwem, rozwiązywanie problemów przy pomocy pałki i wszechogarniająca korupcja.

piątek, 12 listopada 2010

Milicja po raz ostatni obchodzi swoje święto, a OMON jak zwykle.

W czwartek podczas manifestacji opozycyjnej - tradycyjnego „dnia gniewu” - aktywiści Frontu Lewicowego protestowali przeciw napaściom na dziennikarzy i domagali się spotkania z nowym merem stolicy. Około 19, zaczęli przechadzać się po Placu Twerskim, uzbrojeni w zdjęcia pobitego w zeszłym tygodniu Olega Kaszina z tygodnika „Kommiersant”. Spośród setki uczestników manifestacji zatrzymano dziesięciu. Pozostali ruszyli pod budynek aresztu i tutaj zatrzymano kolejną dziesiątkę. To pierwsza tak duża manifestacja i równocześnie tak ostra reakcja służb mundurowych od czasu wstąpienia na urząd mera Moskwy Siergieja Sobjanina. 

Dwa dni wcześniej - 9 listopada - po raz ostatni świętowano w Rosji dzień milicjanta. Już w sierpniu rosyjski prezydent zadecydował o zmianie nazwy na lepiej brzmiącą, policję. Ma ona stanowić komponent reformy służb mundurowych, która zgodnie z zapowiedziami prezydenta zakończy się do stycznia 2012 roku.

Policja pojawiła się w Rosji już w XVIII wieku, za czasów cara Piotra I. Na milicję została przemianowana w 1917 roku w czasie rewolucji październikowej.

Według badań ośrodka Levada Center 70% społeczeństwa nie wierzy milicji, lub obawia się jej. Stan ten utrzymuje się od dwudziestu lat.